4.12. Mt 3,1-12
Czego można się nauczyć od Jana Chrzciciela? Na przykład poświęcenia. Dla kogoś, dla czegoś. Przecież całe jego życie było przygotowaniem świata na życie kogoś innego. Wytrwałości w postanowieniu – bo ani razu nie zmienił zdania, nie przestał się starać, nie odpuścił sobie. Choć po ludzku rzecz biorąc mógłby – ta codzienność na pustyni, twarda asceza, jedzenie skromne i o raczej wątpliwych walorach smakowych (kto by jadł szarańczę?!). Modlitwy – bo żeby służyć tłumom ludzi nad Jordanem, Jan Chrzciciel najpierw był na pustyni sam na sam z Bogiem. Z modlitwy czerpał siły do intensywnie przeżywanej codzienności. I nigdy nie miał łatwo – najpierw pustynia, potem więzienie. A co było dalej – wiadomo. Miłości – wyrażonej w słowach „idzie mocniejszy ode mnie”. Jak on musiał kochać Boga, by umieć w ten sposób mówić o Jezusie i nigdy nie koncentrować słuchaczy na sobie. Jak musiał kochać ludzi, by całe życie chcieć ich na spotkanie z Jezusem przygotowywać. I za każdym razem wybijać im z głowy myślenie, że to niby on jest Mesjaszem.
Jeśli chcesz naprawdę świadczyć o Jezusie – ucz się od Jana Chrzciciela. On najlepiej pokaże, jak we własnym życiu zawsze robić miejsce dla Boga.
Małgorzata Janiec