Nie po raz pierwszy oberwało się faryzeuszom zatroskanym o tradycję i czystość religijnego prawa: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie”. Trafna diagnoza. Bo ludzka nadgorliwość czasem nie zna granic. A wszystko w imię jakiegoś koniunkturalnego dobra, szczytnych ideałów, wzniosłych celów, którym dla uwiarygodnienia służy religijna interpretacja. Religijna ale nie Boża! Religijność natomiast, ma być wg słów św. Jakuba „czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca”.
Świat się zmienia, ludzie się zmieniają, ale czy przez to są mądrzejsi? Przed wiekami o przestrzeganiu Bożych Praw napisał autor Księgi Powtórzonego Prawa: „Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością…”.
Zapewne wielu z nas miało okazję spotkać człowieka mądrego. Takiego, którego sposób postępowania chciałoby się naśladować, znajdując w tym jakiś sens i podpowiedź dla własnego życia. Czasem nawet rodzi się zazdrość, która każe pytać: Dlaczego ja taki nie jestem? Czego mi jeszcze brakuje? Jakże łatwo wtedy popaść w kompleksy i jak to mówią młodzi ludzie: odpuścić sobie. Chrystus w Ewangelii wskazuje na Siebie jako niekwestionowany Autorytet, stały i niezmienny, pomimo zmieniających się czasów i różnorodności kultur. Proponuje wsłuchanie się w Jego słowa. To są słowa samego Boga. Można przed Bogiem uciekać, jak pierwsi rodzice doświadczywszy niewierności i stworzyć doskonale pasującą maskę wedle mody, która jest aktualnie obowiązująca.
A można tę przestrzeń oddać Bogu, z całym jej grzechowym ubóstwem i być sercem blisko Niego. Pozwolić Mu budować nasz wewnętrzny świat, czasem kosztem ostrych cięć. Wtedy ta prawdziwa więź z Bogiem, bardzo osobista i intymna, bo rozgrywająca się właśnie w tej wewnętrznej przestrzeni, pozwoli w „zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata”. I chyba o to chodzi!