Trudno czasem zrozumieć własne dziecko. A co dopiero wtedy, kiedy to Dziecko jest także Dzieckiem Boga…? Ewangelista Łukasz przyznaje: „oni nie zrozumieli tego, co im powiedział”. Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz. Trudno czasem zrozumieć Boga. Każdemu. Nawet Maryi i Józefowi. Przecież ich niepokój i poszukiwanie „zgubionego” Syna są jak najbardziej uzasadnione. Po ludzku – konieczne. Tymczasem Jezus mówi: Nie rozumiecie. Ja się nie zgubiłem. Ja jestem u siebie. Józef z Maryją słyszą to w chwili, gdy jeszcze nie opadły z nich emocje: stres, strach, poczucie winy, że spuścili Go z oczu. A teraz jeszcze padają takie słowa i to z ust samego Boga, który ma… dwanaście lat! Historia ma ciąg dalszy.

Już bardziej zwyczajny. Bo Jezus – po tej trudnej wymianie zdań – po prostu wraca z nimi do domu. I jest normalnym, posłusznym Synem. Zwykłym (i niezwykłym zarazem) dwunastolatkiem. Potem – choć Biblia nie mówi o tym wprost: osiemnastolatkiem, dwudziestopięciolatkiem… bo przecież właśnie przy Maryi i Józefie Chłopiec rośnie, rozwija się, dojrzewa do misji, którą wyznaczył Mu Ojciec w niebie. W tej niezwykłej Rodzinie wszyscy się od siebie uczą: ziemscy rodzice od Syna i Boga, Syn od ziemskich rodziców i Ojca Niebieskiego. I choć nie jest łatwo, ta nauka nikomu nie idzie na marne. Także nam. Bo dzięki niej – my wszyscy – rodzice i dzieci wszystkich miejsc i czasów – żyjemy. I dzięki niej – nieraz w życiu zagubieni i niezrozumiani – pozwalamy się odnaleźć Temu, u którego każdy z nas jest „u siebie”. Tak, jak sam Jezus.

Święta Rodzino, módl się za nami, gdy nie rozumiemy Boga, siebie, albo własnych dzieci.

Małgorzata Janiec

Zostaw swój komentarz

Proszę wpisać swoje imię.
Wprowadź komentarz.