3.08. Łk 12, 13-21

Zatrzymuje mnie dziś określenie użyte wobec człowieka, od którego zaczyna się całe nauczanie Jezusa o tym, że „mieć” nie jest w życiu najważniejsze. To ktoś niemalże przypadkowy. Niemalże, bo w Biblii nie ma przecież przypadków. Ale – jak pisze Łukasz – jest to po prostu „ktoś z tłumu”. Jeden z wielu. Przeciętny. Zwyczajny. Ów ktoś prosi Jezusa o pomoc przy podziale spadku. Konkretnie o to, by Jezus nauczył brata, jak być bratem.

Ewangelia uczy, jak być bratem. Siostrą. Bliźnim. I uczy tego na prostych i bardzo życiowych przykładach, przez wydarzenia, które dzieją się w życiu zwykłych ludzi. Takich jak my. Takich, którzy często stawiają „mieć” nad być. Takich, którym się wydaje, że wszystko im się należy. Takich, którzy myślą, że wszystko, co w życiu osiągnęli – jest tylko i wyłącznie ich własną zasługą. Takich, którzy są skupieni na sobie – albo na osobistym zwycięstwie, albo na własnym poczuciu krzywdy.

Tylko Słowo może przemienić zachłannych, roszczeniowych, zbierających dla siebie i skoncentrowanych na sobie ludzi w takich, którzy potrafią się dzielić. Oddać bliźniemu. Zrezygnować z czegoś. Odstąpić komuś. Ofiarować innym. Zamiast „mieć” – „być”: z innymi, dla innych.

I wybrać bogactwo przed Bogiem, a nie przed światem.

Małgorzata Janiec