Trędowaty to człowiek społecznie odtrącony. To ktoś kto sam musiał przypominać innym, że jest chory a tym samym gorszy. Mógł albo się ukrywać, bądź przebywać z podobnymi sobie. Gdy pojawiał się pośród zdrowych, z daleka musiał oznajmiać, że rozsiewa cierpienie. Musiał ich nawoływać do unikania go. Taki właśnie człowiek przychodzi do Jezusa i pada na kolana. Poniżony chorobą, zniża się jeszcze bardziej by błagać o dar zdrowia. W swej chorobie znajduje siłę do tego, by przez jeszcze większy trud okazać iskrę nadziei na uzdrowienie.
Opis uzdrowienia trędowatego to w Ewangelii wg świętego Marka pierwszy opis w którym cierpiący sam prosi o uzdrowienie. To bardzo znaczące, gdyż w tym dialogu między trędowatym a Jezusem możemy zobaczyć nie tylko jak Jezus uzdrawia i że jest w tym skuteczny, ale nadto co kryje się w Jego sercu, co czuje i myśli o tym trędowatym i zapewne o każdym następnym uzdrowionym człowieku. Trędowaty wie, że nie chodzi mu tylko o uleczenie skóry, dlatego mówi w formie „jeśli chcesz…”. Pozwala sobie na bardzo odważne pytanie: Jezu czy Ty chcesz mojego szczęścia? Trędowaty do pełni zdrowia potrzebuje ponownie być „chcianym”. Jezus nie tylko mówi „Chcę!”, lecz posługuje się też gestami: wyciągnięciem ręki i dotknięciem, które Jezusa narażało na chorobę. Trędowaty otrzymuje też zadanie ukazania się w świątyni. To znak przywrócenia nie tylko społecznego, lecz również religijnego. Każdego z nas Jezus zaprasza, by wiarę przeżywać we wspólnocie Kościoła, by czas po nawróceniu nie tylko poświęcać na modlitwę indywidualną, ale też na duchowość wspólnotową. Trędowaty, który przez lata musiał oznajmiać złą nowinę, teraz nie może się powstrzymać od głoszenia dobrej wieści, od chwalenia się doświadczeniem mocy Boga.