Niezwykłe było całe jego życie. Trochę wymyka się ono naszej ludzkiej logice. Ten święty Katolickiego Kościoła Maronickiego w Libanie, żyjący w latach 1828-1898 zasłynął z ponad 24 000 cudów i uzdrowień, które miały miejsce za jego wstawiennictwem, także wśród wyznawców innych religii. Ale nie tylko przez pryzmat czynionych cudów należy patrzeć na św. Charbela. Bo być może nie byłoby tylu cudów, gdyby nie jego prosta codzienność wypełniona nieustanną modlitwą i ascezą. Po 23 latach spędzonych we wspólnocie klasztornej, kolejne 23 lata spędził w pustelni św. Piotra i Pawła, w celi o wymiarze 6 metrów kwadratowych. Nosił włosiennicę, spał parę godzin do dobę, modlił się i pościł spożywając jeden bezmięsny posiłek dziennie. Wykonywał wszystkie polecenia zwierzchników, jak i innych, w każdym bowiem widział wolę Boga. Codziennie odprawiał Mszę św. w kaplicy eremu, długo się do niej przygotowywał, a po jej skończeniu przez 2 godziny trwał w dziękczynieniu. Po śmierci, aż do kanonizacji w 1977 r. ciało jego nie uległo rozkładowi. Do tej chwili także wydobywał się z niego tajemniczy płyn, czerwonawy olej, który ma właściwości uzdrawiające.