„Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”. Tę prośbę uczniów Chrystusa z pewnością wielokrotnie moglibyśmy uczynić swoją. Ile razy prosiliśmy Pana o to, co nam potrzeba lub czego byśmy pragnęli. Nic zatem przez dwa tysiące lat się nie zmieniło.
Dążenie do władzy, dominacji nad innymi, chęć osiągnięcia uprzywilejowanej pozycji, to pragnienia bardzo mocno zakorzenione w człowieku. Apostołowie łatwo zapominają o naukach swojego Mistrza i dalej walczą o pierwszeństwo. Nie jesteśmy od takiej sytuacji daleko. Ciągle ktoś o coś walczy. Trzeba wykazać się, że jest się dobrym i w szkole, i w pracy. Jezus nie oburza się na to. Jakubowi i Janowi mówi, że będą musieli „wykazać się” stając po Jego stronie. Jednak osiągnięta pozycja nie upoważnia nikogo do pomiatania innymi, czy lekceważenia ich. Czy jednak nie jest tak, że wystarczy odrobina poczucia władzy: założenie firmy, awans na kierownicze stanowisko, odziedziczone czy zarobione pieniądze a może wybór na animatora, czy opieka duszpasterska nad jakąś grupą, a już zaczynamy się szarogęsić i udowadniamy innym kto tu rządzi? Pewnie przerabialiśmy to wiele razy i to z powtórkami… Panie Jezu pomagaj mi odkrywać, co to znaczy służyć… Umacniaj moje powołanie i wybory, żebym znalazł swoje właściwe miejsce, bez wpychania się przed innych, bez niezasłużonych przywilejów i bez absurdalnej zazdrości…