Przez ten czas zacieśnijmy bardziej jeszcze więzy łączące nas z Matka Miłosierdzia i zaufajmy Jej bezgranicznie. Trwajmy zawsze przy Niej, okazując swą ufność przez ciągłą modlitwę do Niej, by powiększała w nas życie Najmiłosierniejszego Serca Jezusa. Bądźmy zawsze Jej dziećmi, a dziećmi małymi, pokornymi, bez zbytniego ufania w swą wiedzę, cnotę lub zasługę. Bądźmy jak ten  bluszcz, który nie ma sam w sobie żadnego oparcia, a wspina się aż do wierzchołka najwyższych drzew, opierając się na nich. Tak oprzyjmy się o Matkę naszą, a wzniesiemy się wysoko, jak Ona, w tym przeświadczeniu, że Ona nas dźwiga, tuli i przybliża do Najsłodszego Serca swego Syna. Gdybyśmy byli potężni i bogaci, nie potrzebowalibyśmy Matki, ale że jesteśmy słabi i mali, mamy prawo do ufnego uciekania się do Jej hojności (…)

bł. ks. Michał Sopoćko