Towarzyszy nam tłum braci i sióstr. Idą z nami ponad barierami czasu i przestrzeni, ponad równie pełną grozy przepaścią utworzoną przez śmierć. Dzień Wszystkich Świętych jest uroczystością uczuć i wspólnoty, i nie przypadkiem liturgia stawia ją obok wspomnienia wszystkich zmarłych: wszystkich naszych bliskich, często nieznanych i może również w życiu przeciętnych, którzy już dostąpili nieskończonego miłosierdzia Bożego.

Niezliczony tłum z Apokalipsy może oznaczać, że nie możemy stawiać jakiejkolwiek hipotezy na temat zbawienia: to nie my ustanawiamy kryteria, nie my rozdajemy bilety wstępu, tym bardziej więc nie do nas należy sądzenie. Istnieje jednak bardzo duże napięcie pomiędzy wiernymi a „światem”. Co istotne, granicy tej nie wyznacza żadna zasada prawna, bo też ona przebiega poprzez wnętrze serca i tylko Bogu jest znana. Kryterium wskazującym na fakt przynależności bądź do „świata”, bądź do „nieba” stanowią błogosławieństwa. Ważąc więc proste słowa, musimy badać nasze serce, weryfikować naszą zdolność „widzenia” i „rozeznawania” miłości. Czyste serce, ubogi duch, życie w służbie pokoju i sprawiedliwości, odwaga, by dawać świadectwo miłości aż do śmierci: oto cechy świętych, którzy nas poprzedzili i towarzyszą w drodze Kościoła, często bez żadnych honorów i fanfar. Oto – krótko mówiąc – wzory do naśladowania, jakie liturgia dzisiaj nam proponuje.

ODWAGI!

 

ks. Mateusz Czernik

Zostaw swój komentarz

Proszę wpisać swoje imię.
Wprowadź komentarz.