Na ulicach spoglądają na nas kamery, sklepy są monitorowane, przy różnych okazjach pytają nas o NIP lub PESEL, a na co dzień używamy kart kredytowych, dzięki którym z łatwością można się dowiedzieć, gdzie byliśmy oraz co i za ile kupiliśmy. Z jednej strony dba się o prywatność, nie podaje nazwisk podejrzanych, a dziennikarze zasłaniają oczy lub zmieniają głos swoich rozmówców; z drugiej – każdego dnia, całkiem niepostrzeżenie i poniekąd za naszą zgodą ktoś zapisuje wszystkie nasze kroki.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam dwie sytuacje. Z jednej strony człowiek pragnie pozostać w ukryciu, lęka się światła, aby nie wyszła na jaw cała jego nieprawość. Z drugiej strony słyszymy, że „kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła”. W jednym i drugim przypadku każdy sam zbliża się lub oddala od światła; niejako sam poddaje się kontroli lub przed nią ucieka. Wtedy gdy spełnia wymagania prawdy, czyli stara się żyć według Przykazań i słów Ewangelii, bez lęku przybliża się do Bożego światła, które pomaga mu właściwie ocenić własne życie. Gdy natomiast dostrzega w sobie zło, ale nie chce się zmienić, ucieka przed tym światłem i stara się zapomnieć o Bożym Prawie.
Już sama lektura niedzielnej Ewangelii mówi coś bardzo ważnego o nas samych. Dla jednych jest źródłem lęku – odwołuje się bowiem do światła, które ujawni wszystkie złe czyny. Dla innych jest pełnym nadziei zaproszeniem, by zbliżyć się do światła i z radością stanąć przed Bogiem, kochającym Ojcem. Nie chodzi tu przecież o monitoring za pomocą bezdusznych kamer, które mają nas
przyłapać na gorącym uczynku, ale o jasność, która zabłyśnie dla nas wszystkich w poranek Zmartwychwstania.